Łączna liczba wyświetleń

10848

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 2

                 Udało się. W końcu zasnęłam. Szkoda tylko, że koło 4... Była 6:41 kiedy miałam dosyć leżenia w łóżku. Poszłam do kuchni, zaparzyłam sobie kawę i zrobiłam śniadanie dla córki. Colin smacznie sobie spał, a ja musiałam zbierać się do pracy. Znowu dyżur w szpitalu, potem wizyta u Leo... Umyłam się, ubrałam i wyszłam z domu. Nie chciałam widzieć się z mężem, nawet z córką. O 7:29 weszłam do szpitala. Zapach detergentów od razu dostał się do moich nozdrzy. Nienawidziłam tego smrodu, ale pomału przyzwyczajałam się do niego. Przebrałam się i zaczęłam swoją zmianę. Na całe szczęście, o godzinie 12 wyszłam z pracy. Leo musiał sporo zapłacić, żebym mogła tak wychodzić, pomyślałam. Zabrałam z szatni torbę z maściami i pojechałam do piłkarza. Podjechałam pod jego dom. Serce znowu zaczęło bić jak oszalałe, poczułam motyle w brzuchu. Jeszcze tego brakowało, jęknęłam. Miałam męża, córkę. Nie miałam czasu na romanse. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi je Leo. Uśmiechnął się i gestem wskazał, żebym weszła. Skierowałam się do salonu. Argentyńczyk przykuśtykał do mnie i usiadł na kanapie. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Czemu nie idziemy do drugiego pokoju? - spytałam niepewnie.
- Pomyślałem, że zabiorę cię na obiad - uśmiechnął się jeszcze bardziej. Chyba zauważył błysk w moich oczach. Oczywiście, że tego chciałam... Ale rozum podpowiadał, żeby odmówić. Ale jestem kobietą, więc wybrałam serce.
- A dokąd?
- Niedaleko jest bardzo przyjemna restauracja. Zjemy coś i wrócimy.
- Hm...
- Oj nie daj się prosić - wyszczerzył się do mnie.
- Dobra, idziemy.
Leo szybko się ubrał i wyszliśmy z domu. Miał rację, po 5 minutach byliśmy na miejscu, a restauracja wydawała się cholernie droga. Leo miał zarezerwowany stolik, więc był pewien, że się zgodzę na wyjście. Kelner przyniósł kartę. Miałam rację, bo jedzenie było bardzo drogie, ale Leo zapewnił, że mam wybrać to na co mam ochotę, bez żadnych pohamowań. Wybraliśmy ostrygi i homara. Coś, co zawsze chciałam spróbować. Chłopak cały czas przyglądał mi się. Uśmiechnęłam się pod nosem i westchnęłam.
- Co jest? - spytał Leo.
- Jesteśmy w tym samym wieku, a ty zarabiasz w ciągu miesiąca tyle, co ja w ciągu roku - zaśmiałam się. - Mogłam zostać piłkarką.
- W Barcelonie jest klub żeński.
- Teraz trochę za późno - westchnęłam.
- Jak masz talent, nigdy nie jest za późno.
- Jakbym jeszcze go miała...
- Mam pomysł - w jego oczach dostrzegłam błysk. Był bardzo zadowolony z siebie. - Pojedź ze mną do Barcelony - zakrztusiłam się kawałkiem homara. Szybko napiłam się wody i spojrzałam zszokowana na Leo.
- Ty chyba żartujesz.
- Nie, dlaczego?
- Leo, nie bądź zły, ale mam rodzinę, pracę... nie mogę tego tak o zostawić.
- W Barcelonie mamy szpitale, jak nie tam, to załatwiłbym ci pracę w sztabie lekarskim. Domki nie są drogie, więc spokojnie możecie jakiś wynająć - Kurcze, on na serio przejął się tym i myślał, że się zgodzę.
- Nie potrafię - do oczu napłynęły mi łzy. Zależało mi na bliskim kontakcie z piłkarzem, ale nie mogłam tego zrobić córce. - Bardzo tego chcę, ale nie - Widziałam zawód w oczach chłopaka...
- No trudno... - spojrzał na mój pusty talerz. - Chcesz deser - pokręciłam przecząco głową. Leo zawołał kelnera, zapłacił i wyszliśmy. Do domu wracaliśmy w kompletniej ciszy. Zraniłam go, doskonale o tym wiedziałam. Otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka. Leo pokuśtykał do pokoju w ogóle nie czekając na mnie. Zdjęłam buty i usłyszałam krzyk. To Leo. Pobiegłam szybko do niego i zauważyłam, że leżał na podłodze. Schyliłam się i sprawdziłam puls. Wszystko było w porządku. Kilka sekund później, Argentyńczyk otworzył oczy.
- Leo, co się stało? - spytałam cicho.
- Wypieprzyłem się - słyszałam, że dalej jest zły. Nie chciał ze mną rozmawiać. Pomogłam mu wstać i zaczęłam badanie. Spojrzałam na zegarek. Była 16:11. Po dwóch godzinach Leo zszedł z łóżka i skierował się do salonu. Myślałam, że poszedł się napić, ale mijały kolejne minuty, a on nie wracał. Poszłam do niego. Siedział na kanapie. Usiadłam obok niego i siedzieliśmy w ciszy.
- Leo... - chciałam jakoś zacząć, ale miałam drobne problemy. - Nie mogę ich zostawić...
- Dlaczego?
- Bo ich kocham!
- Zwłaszcza męża nie - uśmiechnął się blado. Trafił w czuły punkt.
- Kocham Colina... a to, że mamy drobne problemy, nie znaczy, że mamy się rozwieść!
- A czy ja coś takiego powiedziałem? Nie musisz się z nim rozwodzić, żeby być ze mną...
- Czy ty siebie słyszysz?! Leo, ja ciebie nie kocham... - powiedziałam cicho.
- Ale coś do mnie czujesz - znowu blado się uśmiechnął. Chwycił mnie za nadgarstki i zmusił, żebym spojrzała na niego. - Spójrz mi w oczy i powiedz, że nic nie czujesz... Wtedy dam ci kasę i już nigdy się nie spotkamy - Doskonale wiedział, ze nie potrafiłam tego powiedzieć. Szybko odwróciłam wzrok.
- Leo... to nie ma sensu... - nie dokończyłam, bo Leo szybko przysunął się do mnie i pocałował. Nie nachalnie... Bardzo delikatnie, a ja głupia nie zaprotestowałam, przez co pogłębił pocałunek. Położył mnie na kanapie i zaczął całować po szyi. Przed oczami widziałam obraz naszej przyszłości. I była tam Suzie. Pomyślałam o niej i szybko odepchnęłam piłkarza. W tym momencie do domu wszedł Jorge. Zobaczył nas. Czułam, jak poliki mi czerwienieją. Pobiegłam po torbę, ubrałam buty i miałam już wybiec, kiedy zatrzymał mnie Leo. Szepnął mi do ucha coś, po czym chciało mi się płakać. Powiedział "Kocham cię". Spanikowałam i wybiegłam z domu. Zanim Jorge zamknął drzwi, nawrzeszczał na syna.
- "Daj jej święty spokój i niech nigdy tu nie wraca!" - specjalnie powiedział to głośno, żebym i ja to usłyszała. Udało mu się. Nigdy więcej nie chciałam tam wracać. Wsiadłam do samochodu i musiałam odpocząć, uspokoić bicie serca. Wystarczy, że Jorge pójdzie do Colina i koniec mojej rodziny... Starałam się nie myśleć o tym. Nie teraz. Pojechałam do domu. Mojego męża nie było. Przestraszyłam się, ale po chwili córeczka przybiegła do mnie a zza rogu wyszła nasza sąsiadka. Podziękowałam jej za opiekę i zrobiłam kolację.
- Suzie, gdzie jest tata?
- Poszedł gdzieś...
- Nie mówił ci nic?
- Coś tam mówił...
- Co skarbie? - zawołałam ją do siebie i wzięłam na kolana.
- Mówił, że nas już nie kochasz, bo wracasz późno, a z samego rana wyjeżdżasz do pracy - w oczach córeczki zauważyłam łzy. Pieprzony Colin.
- Mamy problemy z tatusiem, ale to nie zmienia faktu, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie, rozumiesz? Zawsze będę cię kochała - przytuliłam Suzie i zaniosłam do łóżka. Gdy zasnęła, poszłam nalać sobie wina. Dużo wina. Czekałam aż ten dupek wróci do domu. Po drugiej w nocy łaskawie wrócił. Zalany w trupa. Nie miałam szans porozmawiać z nim. Wywaliłam go na kanapę, sama położyłam się do łóżka w sypialni. Nad ranem wstałam z bólem głowy. Wynik za dużej ilości wina. Mam mocną banię, ale chyba przesadziłam. Poszłam do kuchni po wodę. Colina nie było. Usłyszałam jego jęki wychodzące z łazienki. Po chwili przyszedł i chciał mnie przytulić. Odepchnęłam go i zabrałam ze sobą wodę. Niech się pomęczy, pomyślałam. Usiadłam na kanapie, on na fotelu obok.
- Jesteś pieprzonym egoistą. Gdyby nie to, że mogę obudzić Suzie, wygarnęłabym ci wszystko, bez pohamowania.
- O co ci chodzi? - spytał wpatrując się w butelkę z wodą.
- Co cie to obchodzi? Przecież ja was nie kocham już. Myślałam, że jestem fajnym facetem, ale myliłam się.
- To może pójdziesz do swojego piłkarzyka co? - przegiął. Podeszłam do niego i uderzyłam go w twarz. Mocno. Chwycił mnie za ręce i spojrzał na mnie oczami pełnymi szału. Odwrócił głowę i zamachnął się na mnie. Trafił prosto w polik. Odrzuciło mnie na co najmniej metr do tyłu. Nie dałam się poniżyć. Pobiegłam do pokoju, wzięłam torbę i spakowałam się. Colin siedział na kanapie i docierało do niego co zrobił. Spojrzałam po raz ostatni na niego i wyszłam. Szybko napisałam SMSa do Suzie: "Kochanie, muszę wyjechać na trochę, ale jutro się spotkamy i wyjaśnię ci wszystko. Nie mów tacie o tej wiadomości. Postaram się zrobić ci ogromną niespodziankę :) Zawsze cię kocham. MAMA."
Wpatrywałam się w ekran ze łzami w oczach. Nacisnęłam "wyślij". Wzięłam głęboki oddech. Nie będę potrafiła mu tego wybaczyć, pomyślałam. Poszłam prosto przed siebie. Nie znałam Rio za dobrze, ale miałam jedno miejsce, gdzie mogłam przenocować. Nogi same mnie tam prowadziły. Colin mnie znajdzie, ale nic nie zrobi. Szłam kilka godzin. W końcu zauważyłam fragment mojego schronienia. Trafiłam pod dom Lionela Messiego.







































Oto drugi rozdział :) Mam nadzieję, że się podobał :) Zapraszam do udziału w ankiecie i komentowania kolejnych rozdziałów :) Wyjeżdżam w pn nad morze, wracam w piątek... postaram się coś wrzucić, ale nic nie obiecuję :)

17 komentarzy:

  1. Leo się zakochał hyhy <3
    Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna rzecz ci umknęła. On ma partnerkę i syna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie umknęło mi :D w moim opowiadaniu oni nie istnieją :D

      Usuń
  3. Co za skurwiel z Colina no ;/ nie lubię gościa, ale dziś to przegiął
    A ojciec Leo też mi podpada...
    Wiedziałam, że Messi sie zakochał!
    czekam na nn :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za idiota z tego Colina :/ Wkurza mnie powoli. Leo :) Zakochał się biedak ;* Jakie to słodkie w jego wykonaniu :* **
    Nie mogę doczekać się trójki :) Pisz szybko :) życze wenyyy,..

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochany Leo, tak słodko ♥
    Nienawidzę Collina, a w tym rozdziale to już totalnie mnie wkurzył, bo przegiął po prostu.
    Nie mogę doczekać się nowego rozdziału, pisz szybko !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeju jak suodko <3 niecierpliwie czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na następny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz talent ! Nie mogę się doczekać następnego :D Musiałaś akurat teraz skończyć ? :'(

    OdpowiedzUsuń
  9. Colin idiota -,-
    Pewnie wyjedzie do Barcelony razem z Leo i wszystko będzie pięknie!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny :) czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  11. czy pisząc to kierujesz się sercem ???czy zdrada w twoim przekonaniu to nic złego?ale ma moc :) jest ok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedy piszę, staram się wczuć w daną sytuację :) może to głupio brzmi na 15 latke, ale taka prawda :) zdrada? to najgorsza rzecz, jaką może nam zrobić druga osoba... można ją przebaczyć, ale nigdy o niej nie zapomnimy ;)

      Usuń
  12. jeśli to najgorsza rzecz ...to czemu o niej piszesz a wszyscy się tym jarają ?

    OdpowiedzUsuń