Łączna liczba wyświetleń

środa, 3 września 2014

Rozdział 12

           Patrzyłam mu prosto w oczy, ale nie potrafiłam wydusić ani jednego słowa. Czekał cierpliwie. Nie wiedział, że moja wiadomość, może zmienić jego życie. Właściwie moje też...
- No powiesz w końcu co się stało? - uśmiechnął się do mnie. Możliwe, że po raz ostatni go zobaczyłam. Wzięłam głęboki oddech.
- Leo... Jestem w ciąży - powiedziałam prawie niedosłyszalnie. Uśmiech zszedł mu z twarzy, na której pojawiło się zdziwienie.
- Ehm... To jest pewne? - spytał z... Sama właściwie nie wiem. Może z bólem? Albo z szokiem...
- Tak - odparłam cicho.
- Czy to moje dziecko? - zdziwiło mnie jego pytanie, ale po chwili uświadomiłam sobie, że musiał je zadać.
- Twoje... - zacisnął pięści.
- Musiałaś? - spojrzałam zdziwiona na niego. - Wiesz doskonale, jak to zniszczy moją reputację! Dziecko bez małżeństwa!? - po policzku popłynęły mi łzy. Zacisnęłam powieki i wyszłam z domu. Błąkałam się godzinami po Barcelonie. Zrobiłam najgorszą rzecz, jaką mogłam zrobić. Poszłam do baru. Usiadłam na jednym z krzesełek i spojrzałam nieprzytomnym wzrokiem na barmana.
- Co podać?
- Nie wiem - odparłam. - Może wódki... - szybko postawił kieliszek przede mną i napełnił go alkoholem. Wzięłam go do ręki i spojrzałam na barmana.
- Co cię dręczy?
- Szczerze? - kiwnął głową. - Rozstałam się z mężem, którego zdradzałam z piłkarzem. Okazało się, że jestem z kochankiem w ciąży! A co najgorsze? On nie chce tego dziecka, bo się boi o swoją reputację!
- To ciężka sprawa...
- Nalejesz jeszcze?
- Chyba zwariowałaś!
- Ej no...
- A to dziecko?
- Jeszcze nie wiem...
- Dam ci radę... - przysunęłam się bliżej, żeby lepiej go słyszeć. - Naprawdę dużo w życiu słyszałem i mam rozwiązanie. Daj mu trochę czasu...
- Za późno...
- Nie. Jeżeli cię kocha, daj mu jeszcze szansę.
- Myślisz?
- Ja to wiem - puścił mi oczko. - Sergio - podał mi rękę.
- Miranda - uśmiechnęłam się przez łzy i przemyślałam na spokojnie to, co powiedział mi barman. - A sok dostanę? - spytałam rozbawiona.
- To zawsze - uśmiechnął się i podał mi szklankę z sokiem.
- Dużo czasu będzie potrzebował?
- Myślę, że jeszcze z godzinkę - zaśmiał się.
- Będę się zbierać... Ile płacę?
- Na koszt firmy. I dbaj o małego - puścił mi oczko. Wyszłam z baru i moją twarz zaczął muskać przyjemny chłód. Było już po 20, więc nie zdziwił mnie fakt, że jest ciemno. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 10 nieodebranych połączeń od Leo. Nie chciałam oddzwaniać. Spokojnym krokiem poszłam do domu. Całą drogę podziwiałam Barcelonę nocą. Jakiś kilometr przed domem, zatrzymałam się na wzgórzu. Widok był nieziemski... I wtedy poczułam czyjś dotyk. A właściwie szarpnięcie. To zdecydowanie był mężczyzna. Chciałam krzyczeć, ale ta osoba przymknęła mi usta ręką. Szarpałam się, wiłam, ale bezskutecznie. Mężczyzna odwrócił mnie w swoją stronę. Było ciemno i nie poznałam go, ale miał jedną rzecz charakterystyczną. Oczy. Miał błękitne oczy. Takie jak niebo w piękny letni dzień. Wiedziałam co mnie czeka... Rabunek i gwałt. Ale nie miałam ochoty z nim walczyć. Można by stwierdzić, że tego chciałam, ale w głębi bałam się. Ogromnie się bałam i błagałam Boga o ratunek. Znowu odwrócił mnie i widziałam teraz panoramę Barcelony. Miał zimne ręce. Przewrócił mnie na ziemię i zaczął zdejmować bluzę. Przełknęłam głośno ślinę. Po chwili usłyszałam stłumiony krzyk i zobaczyłam mojego napastnika leżącego na ziemi. Widziałam gasnący blask w jego oczach. Cała się trzęsłam.Ktoś podniósł mnie i wziął na ręce. Nie wiedziałam kto to. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Niósł mnie na rękach przez jakieś pół godziny. Cały czas miałam zamknięte oczy. Ktoś otworzył drzwi. Byliśmy w jakimś domu. Usłyszałam znajomy głos.
- Twoja zguba? - druga osoba złapała mnie i wiedziałam w końcu gdzie jestem. Tego dotyku nie da się zapomnieć. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam Leo. Łzy płynęły mu po poliku.
- Moja i tylko moja - odpowiedział. Wiedziałam, że skądś znałam ten głos.
- Gerard - wyszeptałam.
- Co się stało? - wyszlochał Leo.
- Ktoś ją napadł. Miała szczęście, że na mojej codziennej trasie.
- Geri...
- Muszę już iść. Trzymajcie się - podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. Po chwili wyszedł z domu zostawiając nas samych. Spojrzałam na Leo ze łzami w oczach.
- Leo...
- Nic nie mów kochanie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś cała...
- Musimy porozmawiać.
- Wiem - odparł troskliwie. - Myślę, że wychowamy nasze maleństwo - uśmiechnął się do mnie.
- Ale... Nie chciałeś go zaakceptować.
- Teraz wiem, że dojrzałem na potomka - pocałował mnie w policzek. - Jesteś, jesteście dla mnie najważniejsi.
- A media?
- Mam rozwiązanie, żeby nie było skandalu.






















Przepraszam was, za ten BEZNADZIEJNY rozdział :( W ogóle nie miałam weny ani nic... Chyba szkoła za bardzo mnie przemęczyła :) Zgadujcie, jakie to rozwiązanie :)











12 komentarzy:

  1. wiedziałam,że to ciąża! To teraz będzie ślub!
    Suzie będzie mieć braciszka/siostrzyczkę, omonomonom <3
    czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zajebisty rozdział. Taa.. Nie miałaś weny. Już ci wierze. Osoby z talentem nawet nie potrzebują weny by pisać arcydzieła. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak to jakie? Oczywiście szybki ślub :-) pisz szybciutko kolejny rozdział. Zapraszam również do siebie moja-barcelona.blogspot.com. Piękna Polka z hiszpańskimi korzeniami i Leo... Zobaczymy co z tego wyjdzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. beznadziejny? nie wiem co ty nazywasz beznadziejnym rozdział jest świetny pisz szybko nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Beznadzieja? Chcesz mnie wkurzyć, to jest nieziemskie *.**.*
    Bardzo,ale to bardzo fajny.
    A będzie ślub :D
    Czekam na nexta informuj jak zawsze.
    Nie ma Suzie ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest i wspaniały 12 rozdział! Nie mów, ze beznadziejny, bo taki nie jest! Ach ten Leo ♥ Awww

    OdpowiedzUsuń
  7. Geri *.*
    Krótki ;c
    Czekam na nexta <3
    / zanetaa10

    OdpowiedzUsuń
  8. To na pewno będzie ślub ! :D
    Rozdział bardzo fajny :D Gerard bohater ! ♥
    Czekam na kolejny ! Buziaki :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Chcę ślub!<3
    Niech oni wezmą ślub, prosze, prosze!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. no tylko niech od tych szarpnięć nie poroni bo będzie nie fajnie :( a rozdział bardzo ciekawy :) no choć krótki :/ ale szkoła szkoła i jeszcze raz szkoła ...rozumiemy

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta. To nie był brak weny. To było.. To był chyba tylko Twój brak humoru :)) . Rozdział taaakii.. ZAJEBISTY :DD <3 Pisz pisz ;__; bo zwariuje :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale nie miałam czasu wcześniej na blogi ;)
    Świetny rozdział i mam nadzieję, że tym rozwiązaniem będzie ślub :D

    OdpowiedzUsuń