Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 4

           Poczułam ciepło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że nie śpię sama na kanapie. Leo leżał obok mnie. Uspokoiłam się trochę, tylko na chwilę. Zrzuciłam go na podłogę i poszłam do kuchni. Usłyszałam jakieś stękanie. Wzięłam butelkę wody i wróciłam do salonu. Na zegarku była 6:19. Leo ściągnął koc z kanapy i okrył się nim. Uśmiechnęłam się blado i z lekkim bólem głowy poszłam do pokoju dla Suzie. Otworzyłam cicho drzwi, zobaczyłam, że smacznie śpi. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić poszłam do Argentyńczyka i wtuliłam się w niego. Nie minęło 10 minut jak już spałam.
Potem obudziła mnie córka. Stała nade mną i wpatrywała się w okno. Rozejrzałam się po pokoju, ale piłkarza nigdzie nie było. Pomału wstałam i podeszłam do małej.
- Cześć królewno - pocałowałam ją w głowę. Nic nie odpowiedziała. - Możemy porozmawiać na spokojnie? - usiadła na kanapie. - Dalej kocham twojego tatę.
- To dlaczego nie mieszkacie razem?
- Tatuś zrobił mi krzywdę i potrzebuję czasu, żeby mu wybaczyć.
- Wrócimy razem do domu w Stanach?
- Myślę, że tak - przytuliłam ją i dostrzegłam Leo stojącego w kuchni. Słyszał wszystko. Teraz czeka mnie rozmowa z nim. - Idź na dwór się pobawić.
Poszła, a ja zawołałam Leo. Niechętnie przyszedł do mnie. Usiadł obok mnie, a ja wtuliłam się w niego.
- Wiesz, że to nieuniknione prawda? - nic nie odpowiedział. - Leo, nie chcę psuć życia Suzie! Ona potrzebuje mamę i tatę. Jest jeszcze mała i nie zrozumie wszystkiego.
- Zrób tylko jedną rzecz... - powiedział cicho. - Zamieszkaj w Barcelonie. To wszystko. Potem możemy zostać przyjaciółmi, albo w ogóle się nie spotykać.
Spojrzałam mu w oczy i kiwnęłam głową. Chciałam tego, ale nie mogłam mu tego obiecać.
- Leo, my w nocy nic po pijaku nie zrobiliśmy prawda?
- Tylko przytuliłem się do ciebie. Poza tym wypiłaś moje ulubione wino.
- Odkupię ci kiedyś.
- Zacznij zarabiać więcej - uśmiechnął się. - Zostaw Colina.
- Nie mogę.
- Przecież będzie mógł widywać się z Suzie. Nie chcę, żeby zrobił ci krzywdę. On nie panuje nad sobą.
- Możemy dzisiaj wyjechać? - spytałam bez emocji. Leo miał rację. Colin nie panował nad sobą, a ja nie chciałam, żeby uderzył kiedyś naszą córkę.
- Oczywiście - zobaczyłam iskierkę nadziei w jego oczach. - Zaraz zarezerwuję lot.
Poszłam spakować siebie i Suzie. Mała jeszcze o niczym nie wiedziała, ale od razu jak wróciła, powiedziałam jej wszystko. Ucieszyła się, że pozna piłkarzy Blaugrany. Miałam jeden problem... Musiałam zadzwonić do Colina.
- Halo - usłyszałam jego skacowany głos.
- Wyjeżdżamy z małą do Barcelony.
- Chyba sobie jaja robisz. To moja córka i mam do niej takie same prawa jak ty! - krzyknął.
- Mam nadzieję, że zmądrzejesz i przyjedziesz do nas kiedyś. Pa.
Rozłączyłam się. Podszedł do mnie Leo i pocałował wnętrze mojej dłoni. Wtuliłam się w niego i więcej nie chciałam go wypuszczać. Potem pojechaliśmy na lotnisko. Trochę poczekaliśmy i w końcu skierowaliśmy się do samolotu. Usiadłam wygodnie i wyjrzałam przez okno. To co zobaczyłam trochę mnie przeraziło, a zarazem sprawiło, że zrobiło mi się gorąco. Póki był czas wybiegłam z samolotu i podeszłam... do Colina. Stał tam z ogromnym bukietem kwiatów, w garniturze. Spojrzał na mnie i zobaczyłam łzę spływającą po jego poliku.
- Co ty tu robisz? - głos mi się załamał.
- Przepraszam. Przepraszam za wszystko. Wróć do mnie.
- Nie mogę narazić Suzie na niebezpieczeństwo.
- Mir... - rzucił kwiaty i podszedł do mnie. Chwycił moją twarz i delikatnie musnął wargi.
- Colin nie... Nie wybaczę ci tego.
- I nie proszę o to... Proszę, żebyś wróciła do mnie... - spojrzałam na samolot. Leo przyglądał się nam, ale nic nie zrobił. Na twarzy córeczki pojawił się uśmiech. Na twarzy Argentyńczyka ogromny smutek. Widziałam, jak jego serce pękało w tamtej chwili. - Mir?
- Obiecaj mi coś...
- Wszystko.
- Nie uderzysz mnie nigdy więcej i wyjedziemy do Barcelony.
- Po co tam?
- Mam tam przyjaciela...
- Oczywiście. Jutro możemy lecieć - spojrzałam mu w oczy i się rozpłakałam. Szybko odwróciłam wzrok, ale tam natomiast był Leo. Wiedział, że decyzja zapadła. Zawołałam Suzie i poszliśmy w przeciwną stronę. Ostatnie spojrzenie na Argentyńczyka i ogromny ból jaki wiązał się z nim.
Pojechaliśmy do domu, Colin się spakował i akurat nastał wieczór. Usiedliśmy na łóżku, nic nie mówiąc.
- Spałaś z nim? - spytał wyraźnie poddenerwowany.
- Nie. To mój przyjaciel. Tylko...
- Co chciałaś sprawdzić tym wyjazdem?
- Czy dalej mnie kochasz... - westchnął i pocałował mnie. Spędziliśmy cudowną noc, taką jak za dawnych czasów.
Rano pojechaliśmy na lotnisko i polecieliśmy do Barcelony. Niektórych może dziwić moje zachowanie, ale dalej kochałam męża. Leo? Leo był chwilą słabości?
Podróż szybko minęła i po kilku godzinach byliśmy na miejscu. Tak jak piłkarz obiecał, wykupił nam mały domek niedaleko Camp Nou. Z pracą także nie było problemu, bo zatrudniłam się w sztabie szkoleniowym FC Barcelony, a Colin zaczął sprzedawać swoje projekty. Mijały kolejne dni, tygodnie, ale nie trafiłam na Leo. Ani na treningu, ani w mieście... Trochę się bałam... Ale ciągle miałam wytłumaczenie: Złamałam mu serce i nie chce mnie widzieć... Rozumiałam go. 

                                                                * miesiąc później *

            Pewnego dnia szłam sobie po Barcelonie i zobaczyłam go. Siedział w kawiarni i czytał jakąś gazetę. Bez wahania podeszłam do niego.
- Hej - uśmiechnęłam się.
- Cześć - odparł ponuro.
- Mogę? - wskazałam na wolne krzesło. Kiwnął głową nie odrywając wzroku od gazety. - Co słychać?
- Domyśl się - uśmiechnął się wścibsko. - Spieprzyłaś mi życie!
Kiedy to powiedział... Serce znowu biło szybciej. Znowu poczułam, że coś do niego czuję.
- Leo... - spojrzałam na niego ze łzami w oczach. - Ja dalej coś do ciebie czuję, ale tak było lepiej. Colin uspokoił się. Poza tym zamieszkaliśmy dzięki tobie tutaj i jest wręcz cudownie...
- Więc dlaczego płaczesz?
- Bo patrzę na ciebie i mam ochotę pójść z tobą do łóżka. Ale nie mogę, bo mam męża. Nie chcę znowu ranić córki.
- Mir... chodźmy do mnie...
- To niemożliwe...
- Nic nie zrobimy... Zjemy obiad, napijemy się czegoś - uśmiechnął się ciepło.
- Czyli wybaczasz mi?
- Skoro było to dla ciebie ważne, nie mogłem nic zrobić.
Poszliśmy do jego domu. Kolejna wielka willa. Jak on tu może sam mieszkać, pomyślałam. Usiadłam w salonie, a Leo poszedł zaparzyć kawę. Wracając przyniósł ciasto. Moje ulubione, wiśniowe. Leo nie jadł. Ciągle patrzył się na mnie głodnym wzrokiem. Trochę się go bałam, ale ciało odmawiało mi posłuszeństwa i ciągle kusiłam go zakładaniem nogi na nogę, czy przegryzaniem wargi. Nie wytrzymał. Zaniósł mnie do sypialni i pomógł zdjąć sukienkę. Zaczął mnie całować, z każdym pocałunkiem schodząc coraz niżej. Całował szyję, piersi, brzuch, podbrzusze... Bałam się pomyśleć co będzie dalej, jak przy samych pocałunkach odlatywałam. Zdjął ubranie i po raz pierwszy zobaczyłam go nago... Był piękny. Idealny mężczyzna. I znowu coś nam przerwało...
- Colin...
- Nie ma go tu.
- Ja nie mogę - przytrzymał moją twarz i spojrzał prosto w oczy.
- Właśnie, że możesz. Zrób wreszcie coś dla siebie, a nie dla innych!
Nie potrzebowałam większej zachęty. Oddałam mu się bez zbędnego gadania. Później leżeliśmy wtuleni w siebie.
- To było... Wow. Marzenie się spełniło - zaśmiałam się.
- Moje też... - wymruczał przy moim uchu.
- Poczekaj - powiedziałam i napisałam SMSa do męża: Przenocuję u koleżanki, kocham cię.
- Ładne kłamstwo.
- Nie marudź. Sam mnie zmusiłeś - westchnął. - Chociaż zawsze to chciałam zrobić.
- I miałaś okazję - pocałował mnie w obojczyk. - Jesteś... taka piękna...
- Nie kłam - pocałowałam go w policzek.
- Mówię serio...
- Ojej - zaczerwieniłam się, a Leo znowu zaczął mnie całować. Przysunął mnie do siebie i kolejny raz tej nocy byłam tylko jego.











































Nie mogłam doczekać się, żeby ten rozdział wam przedstawić :) Mam nadzieję, że wam się podobał i trochę zdziwił :D Przepraszam, ze tak szybko przeniosłam akcję do BCN, ale w Brazylii nudziło mi się xD Postaram się co 3-4 dni wrzucać coś nowego :*
Oczywiście wszystkim dziękuję za miłe słowa, a dzisiejszy rozdział chcę dedykować: my life is football, football forever.  Odkąd pamiętam, czytasz moje blogi i twoje komentarze dodają mi chęci do pisania :)
Pomyślałam, że dam wam kilka piosenek, które dodają mi weny podczas pisania :) 
1. Marta Bijan - Poza Mną
2. Marta Bijan - Milcząc
3. Bruno Mars - Our first time

13 komentarzy:

  1. Boski<3333 Leo taki kochany.. :** Mir cała jego. A Colin nadal niech uważa bo w te ząbki swoje dostanie i to mocno. Messi ma siłę :) A no i jej córka co tu dużo mówić o niej..
    Boskiii.. blog, czekam ma nexta i zapraszam do mnie
    alexisandnela.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. BRAWO LEO! Wreszcie zdobyłeś Mir :D łóżko, dobry sposób XDXD boże, co ja gadam... włącza mi się to drugi myślenie xd
    nadal nie rozumiem po cholerę przebaczyła Colinowi.. I chyba nigdy nie zrozumiem.
    Czekam na kolejny, buźki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musiała byś mieć dziecię i wtedy zrozumiała byś :)

      Usuń
  4. Boże jakie zajebiste. Czekam na kolejny. Kochan twojego bloga od początku ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze: mrrrrrr :D
    Po drugie: czemu takie krótkie ja chce więcej więcej więcej :D
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstra rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nieźle, nieźle :D Leo i Mir w łóżku razem... czekam na reakcję Colina, bo w końcu kiedyś się dowie, nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. i pewnie Colin jej wybaczy ale nie zapomni! i znowu będą razem będzie ich otaczać szara rzeczywistość bo zawsze robi się to dla dzieci ...a Leo będzie zawsze w jej sercu i długo w myślach ale tak jest gdy się chce być w porządku wobec innych a nie podążając za głosem serca ...przykro bo czasem można naprawdę wiele na plus zmienić i nie tylko dla siebie ,ale też dla swego dziecka ...taka myśl :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki fajny rozdział, końcówka najlepsza, mam nadzieję, że zostawi w końcu tego zasranego Collina i będzie z Leo !

    OdpowiedzUsuń