Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 7

             Rano obudziłam się przy mężczyźnie mojego życia. Leo wyglądał cudownie kiedy spał. Powoli zsunęłam się z łóżka i poszłam zaparzyć kawę. Oparłam głowę o szafkę i zamknęłam oczy. Nie chciało mi się robić kompletnie nic. Poczułam, że ktoś chwyta mnie za talię. Przeszedł mnie ogromny dreszcz, od palców po czubek głowy. Potem delikatny pocałunek w szyję i kolejna fala przyjemności.
- Uciekłaś mi - szept, a właściwie mruczenie do ucha i kolana ugięły się pode mną. Leo podniecał mnie bardziej niż Colin przez całe życie. Nie było to efektem zdrady, lecz namiętności jaką mnie darzył. Wiedział, że oddam mu się cała gdy tylko będzie okazja.
- Wiem, kawę musiałam zrobić - pocałowałam go w policzek i wyszłam z kuchni.
- Co dzisiaj robimy? - poszedł posłusznie za mną do salonu. Usiadłam i podałam mu kubek z kawą.
- Ty idziesz na trening, ja do szkoły - westchnęłam.
- Nie pójdziesz sama.
- Dlaczego?
- Nie znasz hiszpańskiego, a nauczycielka na pewno będzie gadała tobie głupoty. Pójdę z tobą - wyszczerzył się do mnie.
- O nie nie... To nie jest dobry pomysł - spojrzał na mnie smutnymi oczami. - Zaraz zlecą się tłumy do ciebie i wyda się nasz romans.
- To będziemy uważać, a ja się przebiorę.
- No nie wiem... A trening?
- Przecież nic się nie stanie jak nie pójdę - uśmiechnął się do mnie.
- Obudzę Suzie i razem pojedziemy - przewróciłam oczami. Kiedy wstałam chwycił mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Wylądowałam na nim. Spojrzał na mnie głodnymi oczami, wiedziałam co chciał zrobić. Starałam się wyrwać, ale był silniejszy. Złożył pocałunek na mojej szyi i schodził coraz niżej. Oderwałam jego głowę od mojego podbrzusza. Uśmiechnął się łobuzersko i puścił mnie. Na koniec szepnął tylko: "Dokończymy później". Poszłam do pokoju córki chwiejąc się i starając uspokoić oddech.
Droga do szkoły trochę nam zajęła, w Barcelonie były ogromne korki. Za kierownicą siedział Leo. Łokieć uparty miał o szybę, siedział cały poddenerwowany. Nie cierpiał korków, a tu staliśmy już godzinę. Dotknęłam jego kolana i puściłam oczko. Rozluźnił się trochę i spojrzał w odbicie Suzie w lusterku. Uśmiechnął się do niej.
- Niedługo będzie po wszystkim - mała mu nie odpowiedziała. - Wszystko wyjaśnimy sobie z nauczycielką i będziesz mogła błyszczeć swoją wiedzą - uśmiechnął się szeroko.
- Oby - westchnęła.
Po kolejnej godzinie byliśmy pod szkołą. Razem z córką weszłyśmy do środka, Leo w tym czasie parkował samochód. Chwilę szukałyśmy klasy i w końcu trafiłyśmy. Odesłałam córkę do koleżanek, chciałam sama wszystko załatwić. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Widok nauczycielki mojej córki ogromnie zdziwił mnie. Spodziewałam się starej kobiety z lekką opalenizną, chrypiącym głosem, ale pomyliłam się. Przede mną stała piękna brunetka o długich nogach. Była wyższa ode mnie może o dwa centymetry, ale z daleka wyglądała na bardzo wysoką kobietę. Była typową hiszpanką. Ciemne oczy, ciemne włosy i karnacja dodawały jej jeszcze więcej punktów do oceny ogólnej.Podeszłam do niej, przełknęłam ślinę i wystawiłam rękę.
- Miranda Black - spojrzała na mnie i odwzajemniła uścisk ręki.
- Mama Susanny... Isabel Muniz. Miło mi poznać - uśmiechnęła się sztucznie. Moja pierwsza ocena? Zwykła siksa, szmata. Ale czasami pozory mylą.
- Mnie również. Chciałam z panią porozmawiać.
- Domyślam się. Suzie jest bardzo zdolną uczennicą.
- W takim razie skąd takie oceny z pani przedmiotu? - w tym momencie do sali wszedł Leo. Uśmiechnął się do mnie i spojrzał na nauczycielkę stojącą za mną. Widziałam konsternację w jego oczach. Nauczycielka była ideałem każdego faceta. Ale nie o to chodziło piłkarzowi.
- Leo - usłyszałam zadowolony głos kobiety.
- Cześć Is - Leo lekko się uśmiechnął i podszedł przywitać się, jak było widać, ze starą znajomą. - Mir, to jest Is, moja... koleżanka - zawahał się.
- Zdążyłam panią poznać Leo - chciałam chwycić go za rękę, ale w połowie drogi powstrzymałam się. Mieliśmy przecież udawać znajomych. Ale Isabel zauważyła to i uśmiech jej zrzedł.
- Is, co ci nie pasuje w Suzie?
- Twoja córka to jest?
- Nie, Mirandy.
- To po co tu przyszedłeś?
- Chciałem pomóc znajomej. Nie spodziewałem się ciebie... Myślałem, że wyjechałaś do Francji...
- I tak było, ale wróciłam. Kurcze, co za spotkanie - znowu uśmiechnęła się do Argentyńczyka.
- Czemu czepiasz się małej?
- Ja się nie czepiam, tylko ją uczę. Suzie jest bardzo zamknięta w sobie. Siedzi sama pod klasą, w ławce...
- A dziwi się pani?! - krzyknęłam. Leo poklepał mnie po ramieniu, żebym wyluzowała. Wzięłam głęboki oddech i uspokoiłam się. - Mieszkamy tu raptem trzy miesiące. Moja córka jest jeszcze mała, ciężko jej było z przeprowadzką.
- To po co w ogóle się przeprowadzaliście? - spytała pewnym tonem. Jednak nie myliłam się. To zwykła szmata.
- Is, odpuść. I Mirandzie i Suzie.
- Jaki stanowczy. Szkoda, że taki nie byłeś cztery lata temu - posłała mu ostre spojrzenie. Będziemy mieli długą pogawędkę, pomyślałam.
- Isabel, proszę. Co ci ona przeszkadza? Mała jest bardzo zdolna!
- Aż za bardzo - powiedziała cicho. - Dobra, ale nie zamierzam jej dawać mniejszego materiału z powodu nieznajomości języka. Ma sobie radzić.
- Dziękuję - powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi.
- Leo... - powiedziała nauczycielka. - Mogę cię na chwilę prosić? - Dał mi kluczyki i poszłam z Suzie do samochodu.

                                                                       * Leo *

- Co się stało? - spytałem przez zaciśnięte zęby. Chciałem wrócić do mojej ukochanej. Nie miałem ochoty wracać do przeszłości.
- Nowa panienka?
- Wal się, nie twoja sprawa!
- Jaki niegrzeczny... A cztery lata byłeś taki posłuszny jak piesek - zaśmiała się. - Zmuszałam cię do wszystkiego, a ty tylko kiwałeś głową. Nawet postawić się nie umiałeś!
- Spasuj, bo będzie zaraz naprawdę z tobą źle...
- Wiedziałeś, że sypiam z kimś innym, ale nie miałeś odwagi mnie zostawić - szyderczo uśmiechnęła się. No cóż... taka była prawda. Za bardzo byłem w niej zakochany, by powiedzieć "dość". - Nawet nie wiesz, jaki jesteś słaby w łóżku... Poza tym byłeś taki nudny tą swoją miłością... Ty myślałeś, że to na serio? - nie odpowiedziałem, tylko zacisnąłem pięści. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale nie odważyłem się. Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z klasy. Usłyszałem za sobą: "jeszcze się spotkamy". Szedłem szybkim krokiem w stronę samochodu. Dziewczyny już tam były. Wszedłem do samochodu i wziąłem głęboki oddech. Mir spojrzała na mnie swoimi pięknymi ciemnymi oczami, ale nie chciałem teraz jej tego tłumaczyć. Potrzebowałem czasu. Uśmiechnąłem się tylko do niej i pojechaliśmy do jej domu.

                                                                     * Miranda *

Poprosiłam Suzie, żeby poszła gdzieś z koleżankami, chciałam zostać z Leo. Mieliśmy w inny sposób spędzić popołudnie, ale nie było wyjścia i musieliśmy porozmawiać o tym, co zaszło w szkole. Leo cały czas chodził roztrzęsiony. Poszedł po czwarty kubek kawy, ale wygoniłam go z kuchni.
- Nie możesz tyle kawy pić...
- Jak się denerwuję, to piję.
- Masz mi wszystko opowiedzieć - usiadł obok mnie i dotknął mojego kolana.
- Wolę inaczej spędzić wolny czas... - odepchnęłam go i zmroziłam wzrokiem.
- Mów. Wszystko.
- Jak się domyślasz, Is to moja była...
- To wiem, ale co było cztery lata temu?
- Byliśmy szczęśliwą parą... Przynajmniej ja tak myślałem. Na początku było bosko.
- A potem?
- Potem mnie zdradziła... Myślała, że nie wiem o tym... Już wtedy powinienem był ją zostawić, ale... za bardzo ją kochałem... Chciałem się z nią ożenić, mieć dzieci i takie tam... Dowiedziała się, że wiem o jej drugim życiu. Kiedy zauważyła, że żadnych kazań jej nie prawię, zaczęła zdradzać mnie częściej z coraz większą ilością osób.
- Jak zerwaliście?
- Nakryłem ją z jakimś facetem w moim łóżku. Powiedziała, że wyprowadza się z Lucasem bodajże do Paryża i tam będzie mieszkała. Przez jakiś czas czułem ból, ale Andres kazał mi o niej zapomnieć i pozbierać się...
- Udało mu się - uśmiechnęłam się lekko.
- Tak - odwzajemnił uśmiech. Przysunęłam się do niego i położyłam jego rękę z powrotem na moje kolano. Pojechał dłonią wyżej, a ja zaczęłam coraz szybciej oddychać. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i już nic nie było w stanie go powstrzymać. Zdjął koszulkę i rzucił za siebie. Przyciągnął mnie bliżej siebie i zaczął całować. Błądziłam dłońmi po jego klatce piersiowej. Uwielbiałam jego mięśnie, a on to wykorzystywał. Zdarł ze mnie koszulkę i szybkim ruchem zdjął jeansy. Spojrzał na moje ciało i oczy same zaczęły mu błyszczeć z podniecenia. Zdjął jednym ruchem spodnie i bokserki. Przytrzymał moje ręce i... zaczął. Jęczałam z rozkoszy, dopóki nie zacząć w swoją robotę wkładać dużo siły. Z każdym ruchem sprawiał mi coraz więcej bólu.
- Leo - wydyszałam. - Zwolnij...
Dostosował się do mojej prośby, kochaliśmy się w "normalnym" tempie. Jęczałam i wiłam się pod nim jak wariatka. Doprowadzał mnie do furii, ale w pozytywnym znaczeniu.
Spałam wtulona w mojego ukochanego. Decyzja podjęta. Będę musiała chyba wymyślić mowę pożegnalną, którą skieruję do... Colina. Tak... To z Leo chcę spędzić resztę życia. Te miesiące i wydarzenia uzmysłowiły mi, jaka byłam nieszczęśliwa z moim mężem.
























Oto 7 rozdział :) Dzięki za głosy w ankiecie :) Cieszę się, że chcecie, żebym dalej pisała :3 Taki krótki, ale myślę, że ciekawy rozdział :) I oto piosenka, dzięki której powstał, która dodała mi ogrooomnej weny :) Jako dusza muzyka xD Wolę wersję tylko instrumentalną :D
"Tango-Roxanne" Coś pięknego :) I oczywiście zapraszam na 8 :)

11 komentarzy:

  1. Leo jest takim napaleńcem, że szok.Ciekawe czy w rzeczywistości jest taki jak go tu malujesz :) ale rozdział jest zaje....y :)pisz pisz normalnie uzależniam się od tego Twojego pisania :) pozytyw na maxa

    OdpowiedzUsuń
  2. A oni tylko o jednym mmm *.*
    Rozdział świetny <3
    Czekam na nexta :)

    A tak na marginesie: Po mundialu Leo nie powinien mieć wakacji? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miał wakacje :) Jak bohaterka przyjeżdża do Barcelony akcja dzieje się kilka tygodni później :) od września :)

      Usuń
  3. Pisz dalej i jak najwięcej, bo świetnie ro robisz :) Pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejka *.* Leo, Leo.. Leo :))
    Co ty człowieku 4 lata temu za błąd popełniłeś. Katastrofa... !
    Ale cóż teraz ma życie z Mir.
    Wkurza mnie ta sz..ta ze szkoły ma się odczepić od Suzie. Ale chyba wróci w swoim stylu ? Jak i Colin? Powiedz mi że nie mam racji błagam..!
    Kocham tego bloga <3333
    Jak Colin wróci? Wole nie myśleć ale ma nie tykać Mir, ona jest Leo aw... Końcóweczka ;*******
    Buziaki życzę weny. :p

    OdpowiedzUsuń
  5. LEO JAKIŚ NIEWYŻYTY NORMALNIE XDXDXDXDXD
    Uh, czyli teraz będzie się za nim przeszłość ciągnąć?
    Współczuję małej, ta suka jej spokoju już nie da :((
    Uh, Colin niech też spada!
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :D Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na więcej! świetny blog!

    OdpowiedzUsuń
  8. Leo się zachowuje jak "erosoman" jakiś, haha xD
    Mam nadzieję, że Miranda wywali w końcu Collina ze swojego życia na zbity pysk i będzie z Leo ♥
    Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiste. Czekam na nexta.
    wpadnijcie do mnie. Zapraszam :)) :D
    http://niezawszejestkoloro.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń